Szła wolno jedną z głównych ulic swojego miasteczka i myślała o „niebieskich migdałach”. Nabrała ochoty na coś słodkiego. Karnawał więc pączki, tak tego chcę! Myśli dotąd błądzące, kurczowo uczepiły się tego tematu, tym bardziej, iż od śniadania minęły już trzy godziny. Odruchowo spojrzała na zegarek, a w zasadzie na lewy nadgarstek gdzie był jeszcze kilka minut temu. Zegarka nie było. Zdenerwowana, pomyślała: – Przecież przed księgarnią jeszcze był! Z oczyma wbitymi w chodnik przemierzyła drogę do księgarni. Weszła do księgarni, patrzyła między regałami, spytała sprzedawczynię, ale zegarka nie było. -Ech – westchnęła – pewnie ktoś znalazł i wziął. Na wszelki wypadek wracała tą samą drogą, z nadzieją, że może będzie gdzieś leżał. Niestety. Mijając budkę z wyrobami cukierniczymi, przypomniała sobie o pączkach. Kupiła trzy. Pachniały ładnie i oszronione lukrem kusiły by je jeść natychmiast. Wyjęła jednego z torebki, i ugryzła, a w środku co było?
Nie, nie, nie zegarek, marmolada 😉
2 odpowiedzi
Aga ty powinnaś książki pisać każdy nakład by zniknął z półek błyskawicznie!!!!!!
Moja ty artystko!
Wera bije ci brawo!!!!!!!! i czekana pięknego Łaniołka………..
Już tęsknię za smakowitym ze…(pączkiem)