Blog

Los padł na św. Jana

Już jakiś czas temu nabyłam deski na podobrazie do ikon. Surowe, niegruntowane. Kupiłam je z myślą namalowania ikon, ale jakoś to się odwlekało w czasie. I stało się!

Koleżanka zamówiła u mnie na prezent ikonę św. Jana Chrzciciela. Do tej pory św. Jan Chrzciciel nie należał do „panteonu moich ulubionych świętych”. Asceta, to dla mnie takie dalekie… A jednak czas malowania (właściwie pisania) tej ikony zbiegł się z trudnym wydarzeniem w moim życiu. I nawet było wtedy święto narodzenia św. Jana Chrzciciela. Wydarzenie to kojarzy się jednoznacznie z wiarą Zachariasza (ojca Jana), a w zasadzie z jej brakiem. (Odsyłam do tekstu: Łk 1. 5-25) W krańcowo trudnych sytuacjach spieramy się z Bogiem, trudno nam uwierzyć, że będzie dobrze. Jak tej ewangelii „padł strach”… Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i „Pan … wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”. Wiem, że piszę dość enigmatycznie, ale nie chcę tu uprawiać swego rodzaju ekshibicjonizmu.

Ikona pisana w technice akrylowej, złocenie szlagmetalem, zabezpieczona werniksem. Farby akrylowe uważane są przez niektórych za niegodne ikony. Ja uważam, że nie medium czyni ikonę, lecz duch.

Przy okazji chciałam napisać trochę o certyfikatach ikon. Ikonopis nie podpisywał się na ikonie, gdyż nie on tu był ważny. Certyfikat umożliwia zamieszczenie takiej informacji. Certyfikaty wymyślono po to, żeby z krajów tradycji ikonopisarskich można było wywozić jako pamiątki współcześnie pisane ikony. Certyfikat informuje, że jest to wyrób współczesny, ręcznie wykonany, z jakiej pracowni itp. Często zaopatruje się takie pismo w pieczęć lakową. Nie oznacza to, że ikona bez certyfikatu nie jest ręcznie pisana, lub jest reprodukcją. Powiedziałabym, że tendencja może być odwrotna. Spotkałam niedawno ikonę, reprodukcję, coś w rodzaju dość dobrze zrobionej naklejki z wykończeniem ręcznym, szlagmetalem. Posiadała certyfikat, na którym było napisane, że wykonana ręcznie. Tak, pewnie naklejka naniesiona ręcznie, nie przez maszynę i wykończenie ręczne, ale nie pisanie (malowanie). I była druga ikona, ręcznie pisana, nie miała certyfikatu. Zatem nie certyfikat stanowi o wartości.

PS. Trudno zrobić zdjęcie, żeby złoto nie dawało odbicia lampy. No i zdjęcie nie oddaje majestatu i piękna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Archiwum

Moja twórczość
Waga z 1948. Nowa skrzynia Matka Boża góralska. Pneumatofora. Sierpień 2021. Po renowacji

Kategorie

- Moje produkcje

Poprzednie edycje