Do mojego szpitala przypadków beznadziejnych (nie mylić z oddziałem psychiatrycznym w Ciechanowie), trafiła niedawno figura jednego z moich ulubionych świętych: św. Józefa. Świętego Józefa lubię za to, że jest opiekunem panien, starych też 😉 . Oddając się mu w opiekę wiem, że roboty mi nie zabraknie, a i w stolarskich pracach też pewnie pomaga. Co do samej figury, to jest to rzeźba ludowa z jednej z przydrożnych kapliczek na Mazowszu. Figura trafiła w stanie agonalnym, nigdy jeszcze taki ciężki stan mi się nie trafił. Robaki i wilgoć doprowadziły drzewo do próchna, zwłaszcza dolną część rzeźby. Podstawę trzeba było zwyczajnie amputować. Rzeźba była wielokrotnie przemalowana farbami ftalowymi w ordynarny sposób, tak że można było nią dzieci straszyć. Figura nawet po renowacji nadawałaby się się na emeryturę w kościele pod dachem, ale pewnie będzie musiał św. Józef nadal stać przy drodze. Zapewniono mnie, że kapliczka zostanie oszklona, żeby deszcz bezpośrednio nie działał na figurę. W innym wypadku moja praca szybko obróciła by się w niwecz. Jakoś udało się przywrócić jako taki kształt i oryginalne kolory, choć wiadomo, że z ludowej dłubanki nie zrobi się dzieła Michała Anioła.
Zakres wykonanych prac:
1. Zdjęto stare powłoki przemalowań farbami ftalowymi.
2. Usunięto części całkowicie spróchniałe i zniszczone przez drewnojady.
3. Odrobaczono całość.
4. Całość nasączono roztworem żywicy Paraloid B72.
5. Uzupełniono braki drewna. Sklejono pęknięcia. Dorobiono i przyklejono nową podstawę.
6. Zaszpachlowano drobne ubytki i otwory po drewnojadach.
7. Zagruntowano całość podkładem Gesso bezbarwnym.
8. Pomalowano figurę i zabezpieczono werniksem damarowym satynowym.