Szary, pochmurny, listopadowy dzień. Wewnątrz niemłodego budynku dworca leniwy spokój. Ludzi niewiele, bo pora jeszcze nie ta żeby z pracy jechali, albo dzieciaki ze szkół.
Huk rozdarł ciszę lasu. Pistolet w jego ręku nawet nie zadrżał. Ona spojrzała w niebo, błękitne z białymi, kosmatymi chmurami. Lekko zakręciło się jej w