Namalowałam i wyrzeźbiłam ostatnio tryptyk o zmartwychwstaniu. Jest to malowidło na szkle wstawione w lipowy tryptyk. Środkowa cześć przedstawia zmartwychwstałego Jezusa, boczne skrzydła zaś, niektóre, zapisane w ewangelii z Nim spotkania. Jest tu jak Magdalena spotyka Jezusa i go nie poznaje, myśląc że to ogrodnik, są apostołowie, którzy nic w nocy nie złowili, i Ci co do Emaus zdążali. Wszyscy oni jakoś Jezusa rozpoznać nie mogli. Nie wierzyli, nie spodziewali się, że to może być On. I jest niewierny Tomasz, co raczej by dziś powiedzieli o nim, że jest „niewierzący”, a nie „niewierny”. Może i my odnajdujemy się gdzieś w tych wydarzeniach…?
Z okazji świąt wielkanocnych, w 4 numerze „Mody na Zdrowie” przeczytałam wypowiedź psychologa i terapeuty, Jacka Snatorskiego. Przytacza on homilię ks. Tischnera. Coś tam do mnie dotarło, zatem przytaczam tę wypowiedź. Tekst jest naprawdę krótki. Chcąc przeczytać kliknij >>
3 odpowiedzi
W przeciwieństwie do Grzecha uważam za plus naturalność Twoich prac i „cepelią” bym ich nie nazwał 🙂
Co do teksu J. Santorskiego to widzę w nim wyraz tęsknoty za obyczajem domowym, którego trochę brakuje. Mianowicie, by w domowym obchodzie Wielkanocy (a nie tylko w kościele) móc dotknąć tajemnicy paschalnej.
wooow! mistrzostwo!!! Szczęka na podłodze…;)
pozdrawiam…
Ps piękny jest!!!
Podoba mi się.
Chciałem Cię zainspirować do innego opakowania, nie ważne jaki temat, ale nich by było mniej cepelii, a więcej wpływu wieku w którym żyjemy (terrakoty, błyszczącego lakieru, chromu, zamaszystej formy, tapety, nowoczesnej tkaniny, ostrych kantów…)
Ten tryptyk i tak bardziej pasuje do mnie.